0002-08-09
List prymasa Polski przygotowujący do beatyfikacji
Czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego
ZWIASTUN DOBREJ NOWINY, ŚWIADEK CHRYSTUSA UKRZYŻOWANEGO, ORĘDOWNIK PRAWDY
I WOLNOŚCI.
Umiłowani Siostry i Bracia,
W tekstach Pisma Świętego
czytanych podczas dzisiejszej niedzielnej Eucharystii mowa jest o dwóch
niezwykle ważnych i cennych darach, jakie otrzymujemy od Boga. Są nimi sól i
światło. Jedno i drugie jest niezbędne dla życia człowieka i przyrody, która go
otacza. Sól przecież nadaje smak pokarmom i zachowuje je przed zepsuciem,
światło natomiast ogrzewa i oświeca. Słowo Boże zwraca jednak naszą uwagę na
głębsze znaczenie tych darów. Obraz soli i światła to nauka jaką otrzymuje każdy
z nas od Chrystusa. Jako Jego uczniowie nosimy w sobie jej niepowtarzalny
„smak”. Naszym zaś zadaniem jest to, by nie zatrzymywać Chrystusowej nauki dla
siebie, ale należy przenosić ją tam, gdzie życie utraciło swój smak i panuje
ciemność. Dlatego tak ważne jest nasze codzienne zaangażowanie w głoszenie
Ewangelii i dawanie o niej świadectwa, wówczas światło słowa Bożego, które w
sobie nosimy, zabłyśnie w ciemnościach(Iz 58,10) i będzie świeciło wszystkim,
którzy są w domu (Mt 5,15).
Solą ziemi i światłem
świata był i ciągle jest Sługa Boży, kardynał Stefan Wyszyński. Możemy o nim
powiedzieć, tak jak św. Paweł o sobie mówił mieszkańcom Koryntu, że nie
przybył, aby błyszczeć słowem i mądrością, ale głosić Boże słowo, nie znał
niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, stawał przed ludźmi w
słabości i bojaźni, by ukazywać moc Bożą (por. 1Kor 2,1-5). Siedemdziesiąt
jeden lat temu, w święto Ofiarowania Pańskiego, 2 lutego 1949 roku, prymas
Polski Stefan Wyszyński stanął z wielkim
drżeniem (1Kor 2,3), a jednocześnie z pokorą i dumą przed podwojami
„prastarej, płodnej matki kościołów polskich, bazyliki prymasowskiej”, by odbyć
ingres do gnieźnieńskiej katedry. Cztery dni później, 6 lutego, uczynił to samo
w stolicy Polski. W liście pasterskim na tą uroczystość napisał, że „ze czcią
wielką i z religijnym namaszczeniem” stawia „swe stopy na warszawskim bruku (…)
obmytym krwią ofiarną najlepszych, bohaterskich dzieci tego wspaniałego miasta”
(02.02.1949 r.).
Wracamy dziś pamięcią do
tych dwóch ingresów prymasa Polski, ponieważ przypominają one, że jego
pasterska posługa w naszej Ojczyźnie była niczym sól i światło, bo dawała
ludziom smak wiary na godne życie dzieci Bożych i wlewała nadzieję w niejedno
ludzkie serce, w którym zgasła ufność. Kiedy prymas Stefan Wyszyński obejmował
biskupie stolice w Gnieźnie i Warszawie, wypowiedział program swojej posługi. W
liście na dzień ingresu pisał: „Nie przychodzę jako nieprzyjazny człowiek, ale
jako zwiastun Dobrej Nowiny! Idę przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego (…).
Idę, by zwiastować Wam Ojca, który jest w niebie, (…) by głosić Wam miłość,
pokój i dobro, by wszczepiać w dusze Wasze nowe życie łaski Bożej, by serca
otuchą krzepić” (02.02.1949 r.).
Dzisiaj,
kiedy spoglądamy z perspektywy czasu na jego ponad trzydziestoletnią prymasowską
posługę, kiedy oczekujemy na czerwcowy dzień jego beatyfikacji, z przekonaniem
możemy powiedzieć, że nakreślone zadania wypełnił. Nie sposób wymienić
wszystkich Jego dokonań, ale warto
zwrócić uwagę na niektóre z nich, a zwłaszcza na słowa wypowiedziane przez niego
u początku prymasowskiej posługi, które wiernie realizował i były dla niego drogowskazem.
1. „Przychodzę
(…) jako zwiastun Dobrej Nowiny”.
Prymas Stefan Wyszyński
miał świadomość tego, że w pierwszym rzędzie dla powierzonych mu kapłanów i
wiernych jest pasterzem. Dlatego też, wielką wagę przykładał do głoszenia
Bożego słowa. Zdawał sobie sprawę z tego, że „potrzebna jest światu Ewangelia,
głoszona przez Kościół” (Domaniewice, 23.05.1971), a „biskup jest po to, by głosił
Ewangelię” (Warszawa 24.09.1975). Nie sposób zliczyć kazań, homilii,
przemówień, listów pasterskich, w których przepowiadał Dobrą Nowinę o
zbawieniu. Ten Boży Pasterz był wiernym głosicielem Ewangelii w słowie i
czynie. Bardzo kochał Kościół, czuł się za niego odpowiedzialny, patrzył na
niego oczami samego Chrystusa jak na Oblubienicę. Zwiastowanie wiernym Dobrej
Nowiny, rozumiał jako zadanie, które ciągle musi trwać. Prymas uczył, że
„Ewangelia i krzyż to nie są zabytki, że Kościół to nie archiwum – to aktualne
życie! Nie wystarczy wspominać i mówić. Tak, to było dobre tysiąc lat temu, ale
dziś? Właśnie i dziś aktualna jest Ewangelia i krzyż Chrystusowy, i dziś jest
potrzebna służba Kościoła Chrystusowego Narodowi przez biskupów i kapłanów. Bo
Kościół Chrystusowy to Kościół Boga Żywego, to Chrystus, który nie umiera. On
żyje w nas!” (Gniezno, 24.04.1977 r.).
Istnieje
dzisiaj potrzeba przypomnienia tych prymasowskich słów, kiedy wiara w Polsce u
wielu ludzi, zwłaszcza w młodym pokoleniu, gaśnie. Kardynał Stefan Wyszyński
staje się dla nas ogromnym wyrzutem sumienia, że niekiedy z obojętnością
przechodzimy wobec wyzwań Chrystusowej Ewangelii i przypominamy zwietrzałą sól,
która utraciła swój smak i nie świecimy przykładem żywej wiary otrzymanej na
chrzcie świętym (por. Mt 5,13.15). Nie należy zapomnieć o tym, że wyrośliśmy z
chrześcijańskich korzeni, tak jak i Europa, której jesteśmy częścią, wyrosła z
tych samych korzeni co Polska.
2. „Idę
przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego”.
Prymas Tysiąclecia jest dla
nas nie tylko wzorem przepowiadania Dobrej Nowiny o zbawieniu. Jego życie
dowodzi, że możliwe jest zachowanie właściwej równowagi pomiędzy tym, co się
głosi, a codziennością. Był wierny temu, co przyrzekł w dniu ingresu: „Idę
przepowiadać Wam Chrystusa ukrzyżowanego”. Słowa te urzeczywistniły się bardzo
szybko, kiedy doświadczył tułaczki i więzienia, pozbawiono go możliwości
spełniania biskupiej posługi, zabroniono bezpośrednich kontaktów z kapłanami i
wiernymi jego dwóch archidiecezji, odizolowano go od świata, tak jakby był
największym zbrodniarzem i przestępcą. Ale także po uwolnieniu, niemal przez
wszystkie lata prymasowskiej posługi, spotykał się ze strony ówczesnej
komunistycznej władzy z upokorzeniami, oskarżeniami o zdradę Ojczyzny, o
współpracę z obcymi mocarstwami. Stał się w ten sposób świadkiem Chrystusa
ukrzyżowanego i przykładem wytrwałego znoszenia każdych cierpień. Dlatego po
latach, u schyłku swojego życia, mógł otwarcie wyznać: „Z wielu rzeczy musiałem
zrezygnować. Ale jednego nie mogłem się wyrzec: odwagi, męstwa i gotowości na
każdą ofiarę, której Pan Bóg ode mnie zażąda. A wiecie, że zażądał wiele.”
(Gniezno, 02.02.1979 r.).
Kiedy
patrzymy na ten jakże bolesny, ale i potrzebny wymiar życia prymasa Stefana Wyszyńskiego,
przypominamy sobie słowa św. Pawła z drugiego dzisiejszego czytania: Postanowiłem (…) nie znać niczego więcej,
jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego (1Kor 2,2). Prawdziwy uczeń
Chrystusa bierze każdego dnia krzyż i w ten sposób Go naśladuje (por. Mt
16,24). Chociaż współczesny człowiek często wzbrania się przed taką perspektywą
swojego życia i chciałby uciec przed tym, co wymaga trudu, poświęcenia i odwagi
w wyznawaniu wiary, to tylko w taki sposób idzie się do świętości i
doskonałości – przez krzyż i ofiarę z życia. Przypomina nam o tym sam Chrystus,
który będąc w pełni solą ziemi i światłem świata nadaje smak i moc naszemu
życiu. Przypomina o tym również Wielki Prymas Tysiąclecia poprzez swoją
heroiczną wiarę, która nie cofnęła się nawet przed upokarzającym więzieniem.
3. „Przychodzę
(…), by serca otuchą krzepić”.
Ksiądz prymas Stefan
Wyszyński zapewniał też w dniu swojego ingresu, że przychodzi, by serca otuchą
krzepić. Zadanie to wypełniał nie tylko poprzez głoszenie Ewangelii, ale
również przez to, że okazał się prawdziwym Ojcem Narodu sponiewieranego,
upokorzonego i zniewolonego przez komunistyczny reżim. Dlatego wołał do
rządzących, by uszanowali „prawo do prawdy, prawo do sprawiedliwości, prawo do
szacunku, prawo do miłości, prawo do wolności, prawo do wolności sumienia,
wyznania i do służby Bożej, prawo do katolickiego wychowania dzieci i
młodzieży” (Gniezno, 14.04.1966 r.). Wiele razy upominał się o te elementarne
prawa przysługujące każdemu człowiekowi. W okresach niepokojów społecznych
zapewniał, że „Kościół nigdy nie mobilizuje dzieci żadnego narodu przeciwko
temu narodowi i jego prawdziwemu dobru, przeciwko państwu i tym, którzy
państwem władają” (Gniezno, 14.04.1966 r.).
Wsłuchując się w głosy
współczesnych polityków, ludzi nauki i kultury, dziennikarzy i publicystów,
osób odpowiedzialnych za wychowanie młodego pokolenia, należy przypomnieć jakże
aktualne dzisiaj słowa wielkiego Ojca Narodu, które mogą stać się przesłaniem
kierowanym do każdego z nas. „Jesteśmy przekonani – mówił prymas Stefan
Wyszyński – że lepiej jest, gdy Naród wierzy, niż gdyby nie wierzył, że
umacnianie wiary bardziej służy jedności Narodu, aniżeli jej niszczenie. (…)
Umacnianie w Narodzie wiary w Boga Jedynego i Żywego dobrze Polsce służy. Sami
oceńcie, co lepiej służy Narodowi: czy to, że jest zjednoczony w imię Boga
Żywego, czy to, że jest bez Boga w sercu?” (Gdańsk, 18.01.1959 r.).
Trwając w oczekiwaniu na
beatyfikację wiernego i oddanego Chrystusowi Pasterza, nie ustawajmy w
pogłębianiu naszej wiary. Wracajmy do naszych korzeni, do chrztu świętego,
który uczynił nas dziećmi Bożymi i dał nam nowe życie w Chrystusie. Bądźmy też
wyrazicielami głębokiej wdzięczności wobec Boga za wkrótce błogosławionego
Stefana Wyszyńskiego, który w naszych czasach staje się przykładem świadka
Chrystusowej Ewangelii, uczy wiernego trwania pod Jego krzyżem i jest ojcem,
który otuchą krzepi ludzkie serca.
Niech czas, poprzedzający
dzień beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego,
stanie się dla wszystkich okazją do przypomnienia sobie jego nauczania. Niech
przez modlitwę przygotuje nas i sprawi, abyśmy odpowiadając na nasze powołanie,
stawali się w tym świecie solą ziemi i światłem świata, którzy – jak wzywa nas
papież Franciszek – będą dawać innym „wyraźne świadectwo o zbawczej miłości
Pana” (por. EG 121). Na owocne przeżycie duchowego przygotowania do
beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia wszystkim z serca błogosławię
+ Wojciech Polak
Arcybiskup
Metropolita Gnieźnieński, Prymas Polski